środa, 23 kwietnia 2014

Tablet story

10.30 Mania śpi, starszaki na wycieczkach, a ja piję kawkę. To znak, że wróciła codzienna rzeczywistość matki na urlopie macierzyńskim. Jak zawsze miałam chwilowy dylemat czy ogarniać chatę, czy trochę popisać. Wolę to drugie, bo jeszcze jestem trochę otumaniona po wielkanocnym objedzeniu. 
Dziś historia niebanalna, wręcz wymagająca głębokiej refleksji. Refleksowałam cały wieczór i chyba jeszcze we śnie. Wspominałam już, że moje maleńkie uwielbia mojego smartfona. Małym paluszkiem przesuwa po ekranie ciesząc się, że coś tam miga i się zmienia. Pamiętam, jak pierwszy raz w moje ręce trafił owy smartfon to nie wiedziałam, jak go odebrać. Pfiii, co też za telefon mi dali w tej pracy  myślałam sobie. Później w podróży autokarowej na imprezę integracyjną kolega Łukasz dokładnie mnie poinstruował z czym to się je, ale bez niego to nie wiem co by było. Dzięki Łukasz :-). 
ALE, moja wesoła dwójka, Zosia i Kajtek są prawdziwymi mistrzami rozkminiania telefonu bez instrukcji. Mamo, a mogę posłuchać muzyki w twoim telefonie? - Ok, posłuchaj, pewnie - w końcu sama fajna muza tam jest :-). Poza słuchaniem muzyki, te dwa małe diabły, zrobiły kolekcję zdjęć lalek Barbie, ustawiły w telefonie latający zegarek, powyciągali na wierzch najważniejsze ikony i zmienili na dynamiczną tapetę. Zapomniałabym, że jeszcze ponagrywali się na dyktafonie. 
Od roku słucham tekstów Mamo, a wiesz co ja bym chciał od Gwiazdora? Tableta. Stosowałam wielkie odpychanie takich tekstów, ale wracały  w co miesięcznym cyklu Mamo, a wiesz ,że Zuzia ma tableta? - Tak, wiem, ale Ty jesteś jeszcze za mały -kolejne odepchnięcie.  W efekcie na Gwiazdkę dziadki zakupili dwa dziecięce ala tablety, ale po dwóch tygodniach teksty wróciły Mamo, a wiesz, że Martyna miała tableta już w przedszkolu? - No lekka przesada - mówiłam.  Tak odpychałam, zamiatałam temat pod dywan i nie chciałam go wpuścić do naszego domu.
 Ale tablet swoim piskliwym, cierpliwym głosikiem wkradał się, aż wczoraj  przywdział wielkie buciory i wszedł w siatce Media Markt frontowymi drzwiami. Co zrobić, kiedy dzieciak zbierał od grudnia kasę. Prosił Mamo, a jak mogę zarobić, bo zbieram na tableta? Prace były różne: podlewanie kwiatów, wycieranie stołu, wyrywanie chwastów, grabienie itp. No i piernikowi się udało. Musieliśmy jechać. Od 17 do 19, całą bandą, w poszukiwaniu tabletów. Wycieńczenie większe od porządków wielkanocnych.  
Refleskacje następujące:  (1) choćby nie wiem co, dostosowanie do współczesnych czasów jest konieczne i nie udało mi się wychować dzieciaków drewnianymi i szmacianymi zabawkami, jak planowałam, nosząc je w swoim łonie. (2) jestem już stara, bo zaczynam gadać za moich czasów to... (3) dzieciaki zmieniły sklepy z zabawkami na salony telefonów komórkowych  i nowych technologii. (4)  będę wieczorami podkradać i w końcu dokładnie dowiem się co to jest tablet. (5) będę musiała jeszcze bardziej się gimnastykować, żeby to wszystko pogodzić  i wychować mądrych ludzi, a nie neurotyczne potwory.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz