sobota, 12 kwietnia 2014

Saturday night fever ;-)

Saturday night fever ;-)

Przyznam się, że przy tym blogowaniu zaczynam się trochę bardziej spinać i nadymać niż przy pisaniu postów na fb. Będę z tym walczyć, żeby słowa naturalnie ze mnie wypływały i oddawały moją codzienną rzeczywistość, emocje, myśli  dając tym samym upust twórczej energii nagromadzonej przez cały dzień z dzieciakami. 

Sobotni wieczór matki trójki dzieci:

Godzina 20.00 - zasypia Mania
Godzina 20.30 - Kajtek woła Tata przeczytasz mi bajkę. Tata uradowany, że poczyta sobie trochę Harry Pottera wędruje z Kajtkiem do pokoju. Kajtek zasypia po 15 minutach, tata czyta kolejne 15 :-)
Godzina 21.00 - Zosia woła Mamo poczytasz mi bajkę. Mama niezbyt uradowana, bo ma dość dzieciaków po całym dniu, idzie przeczytać bajkę. U Zosi na tapecie Witch. Nieziemska muzyka. Lene Kaaberbql.
Godzina 21.20 - Mania płacze. Wypadł jej smok. Próbuję w ciemnościach namierzyć pod kołderką  tego moćka i wciskam do buziaka. Ok. Śpi dalej.
Godzina 21.30 - Jestem już naprawdę lekko zblazowana, ale muszę jeszcze wykrzesać z siebie moc energii, żeby oporządzić zawieruchę po całodniowej działalności mojej trójki. Zebrać standardowo pozostawione koło wanny dwa kopce ciuszków, wszystkie gruchawki i zabawki Mańki itp. Ponownie ogarnąć kuchnię i łazienkę.
Godzina 22.30 - patrz godzina 21.20 :-(
W końcu wlekę się do łazienki i oporządzam siebie. Wskakuję do łóżka co Mania automatycznie i telepatycznie wyczuwa. Gramoli się ta mała glista w łóżeczku i już pakowanie smoczka niestety nie działa. Biorę więc tego małego miśka do siebie i masuję małą stópkę. Tak śpimy do rana ;-).
 Też tak czasem macie? To piszcie. Życzę wszystkim dobrej nocy.
Dobranoc.
Mania jeszcze w swoim łóżeczku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz