Raz na jakiś czas korzystam z dobrodziejstwo i zdolności mojej kochanej kuzynki i idę sobie zrobić brwi i paznokcie. Tak, tak, taka rozpustnica ze mnie. W pełni korzystam z rocznego urlopu. Dzisiaj dziewczyny przyszły do mnie, co nie było zbyt dobrym rozwiązaniem. W podsumowaniu: na chacie piątka dzieciaków, głodny mąż, kiepskie oświetlenie i bombiące radio w tle. Droga Madziu, czy wizyta u kosmetyczki nie powinna być kwintesencją relaksu i odprężenia? Super relaks! Trzeba się cieszyć i z tego. No to gadamy sobie, jak to u kosmetyczki, nie mija 15 minut podczas to których nasze dzieciaki rozwijały zdolności plastyczne na ugotowanych jajkach, przybiega cała banda (bez Mani rzecz jasna) Mamo a możemy iść na dwór? Mamo, nudzi nam się? Mamo, prosimy. Manią zajmuje się tatuś :-( tuż nad moją głową. Jest super. Ostatnio było gorzej. W czasie regulowania brwi Mania zjadła ziemniaki z miski jamnika mojej kuzynki :-((((
Nie ma co najważnieszy jest efekt :-) Jestem przeszczęśliwa. Pozdrawiam wszystkie kosmetyczki.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz