piątek, 2 maja 2014

Jeszcze 80 dni...

Ta kamizelka jest strasznie niewygodna :-(
 Zostało mi jeszcze 80 dni do końca urlopu macierzyńskiego. Jak osiemdziesiąt dni dookoła świata. Ten rok, który dostałam od rządu Pana Tuska poświęcam mojej rodzinie, by w życiowym bilansie mogła powiedzieć sobie, że mój czas był się wypełnił, że nie zmarnowałam go na ciągły bieg za pieniądzem i wmawianiem sobie, że jeszcze tylko zrobię to i tamto, a później będę już cała dla dzieci. Jak 8 lat temu urodziła się Zośka, a po niespełna półtora roku Kajtek, nieustannie wmawiałam sobie, że coś mi ucieka, że czegoś nie mogę przez nich zrobić. Nieustannie stawiałam sobie wyzwania, które chętnie podejmowałam i realizowałam nie koniecznie związane z wychowywaniem dzieci. 
Teraz jest inaczej. Nie wiem, czy to za sprawą trzeciego dziecka, czy macierzyństwa po trzydziestce. Może jedno i drugie. Macierzyństwo mnie uszczęśliwia. Nie tylko Mania, ale cała trójka. Bycie z nimi w ich codziennym życiu jest niesamowite. Wiadomo, że te chwile o których pisałam w poprzednim poście nawracają, ale piękne jest to, że mam motywację i siły, żeby się nad nimi pochylić. Nie jako matka po godzinach pracy, cały  czas nią nasiąknięta, ale jako mama na pełen etat. Taka kura domowa. Opiekunka domowego ogniska :-) .
Nadęło mnie trochę z pisaniem tego posta. To już trzeci dnień, a to dlatego, że chciałam napisać coś troszeczkę głębszego, szczerego, żebym później, będąc już w pracy  na pełnym obrotach mogła sobie wrócić do mojego bloga i przypomnieć po co żyję i jestem. 
No więc jestem i obserwuję i słucham i odpowiadam i bawię się i staram się wychowywać, jak być dobrym dla innych i wrażliwym na świat. Siedząc sobie w domu jest to zdecydowanie łatwiejsze niż  łącząc to jeszcze z pracą zawodową.  Na razie nie mam dosyć i chce mi się chcieć  :-) dlatego dziękuję za roczny urlop i zamierzam wypełnić te pozostałe 80 dni pięknym chwilami.


Niedługo będą pierwsze kroki :-)






2 komentarze: