poniedziałek, 2 czerwca 2014

Iskierkę przyjaźni puszczam w krąg, niech powróci do mych rąk

24 maj
Miałam pisać w zeszłą środę, potem w piątek rano, ale majowe słońce zweryfikowało moje plany. No i dobrze. Nie zamienię  przyjemności pisania w sztywny obowiązek. Aktualnie mój młodziutki trawnik doczekał się porządnego podlewania, a ja doczekałam się kilku chwil dla siebie, to znaczy, że udało mi się wraz z Marysią zdrzemnąć 45 minut przed południem, przeczytać artykuł w gazecie oraz napisać parę słów, co mnie absolutnie oczyszcza i porządkuję, jako matkę trójki dzieci. W zeszłą środę ogarnął mnie chaos. Z chaosu wyłoniła się postać wielbłąda powstałego z deski do prasowania i coraz większego garba, utworzonego z coraz wyższej sterty ciuchów. Tak, tak. Nie zawsze nad wszystkim panuję, nawet całkiem często mi się to zdarza. Czasami jest to kwestia wyboru. Dwa dni z rzędu wybrałam nie prasowanie i nie sprzątanie. Nie wiem, ale od razu mieszkanie przemieniło się w pole minowe, w którym odnalezienie dwóch takich sam skarpetek graniczy z cudem. Dobrze, że było tak ciepło i chodziliśmy bez :-(.
Codzienną etatową sprzątaczkę zamieniłam na wspólne warsztaty z dzieciakami pod tytułem "Wspólne gry i zabawy"  organizowane w naszej szkole podstawowej nr 54 w Poznaniu :-) przez dwie Panie Ewki, Panią Hankę i Panią Marysię. Wszystkie te Panie poznałam w przeciągu tego roku szkolnego i uważam, że są niesamowitym wsparciem dla dzieciaków. Ewa Trawkowska - szkolny pedagog i Ewa Cepel - psycholog, pokazują, że szkoła to nie tylko nauka i ciężki okres z życia młodego człowieka, ale też miejsce, w którym można się bawić i  do którego warto wrócić  popołudniu. Dają coś na plus. Swój czas, swój uśmiech i doświadczenie. Każde dziecko może znaleźć w nich oparcie i z pewnością nie zostanie samo z problemem.
Pani Ewa Cepel (szkolny psycholog) pokazuje, jak zrobić najdłuższego węża z gazety
27 maj
W sumie to w ciągu roku szkolnego odbył się cały cykl warsztatów związanych z emocjami dzieci. My byliśmy na pierwszych i ostatnich.  Moje dzieciaki nie należą do zbyt otwartych  i wcale nie chciały iść. Strasznie marudziły Mamo, a musimy, a my nie chcemy itd, itd. Tym bardziej stwierdziłam, że idziemy. To był mój czas dla nich, bez Marysi. Bo wiecie, jak ma się malutkie dziecko i kilka lat starsze to siłą rzeczy są zabawy, w które już nie bardzo można się bawić z tymi starszymi, jak np. budowanie z klocków lego (Marysia wkłada do buzi wszystkie malutkie przedmioty), dawno nie byliśmy też na wycieczce rowerowej (musimy jeszcze trochę poczekać, żeby Manię zapakować na fotelik) itd. Dlatego takie dwie godziny sfokusowane tylko na wspólnych zajęciach to dobra sprawa. 
 W życiu siedmioletniego człowieczka zabawa to bardzo ważny etap życia, który przyczynia się do prawidłowego rozwoju mózgu. Nie możemy o tym zapominać. Możemy wprowadzać  zasady i obowiązki, które powinno już wykonywać, ale zabawa powinna stanowić zdecydowanie większy procent jego życia.
Dziecko nakierowywane tylko i wyłącznie na naukę i obowiązki może mieć później problemy z przystosowaniem do życia społecznego i wykształcać silne odruchy obronne wobec otoczenia (http://www.wombb.edu.pl/index.php/zasoby/dzielimy-sie-wiedza/43-postawy-rodzicielskie).
 

2 czerwiec Iskierką przyjaźni Pani Ewa Cepel rozpoczęła wspólne warsztaty. Dzieciaczki uścisnęły nasze dłonie i nieśmiało się uśmiechnęły. Siadamy wszyscy na dywanie i nagle jesteśmy równi. Pokonujemy pierwsze bariery, starając się otworzyć dzieciaki, bo widać że jeszcze trochę się wstydzą. Ostatecznie zabawa z chustą zrobiła swoje, a na buźkach pojawiły się uśmiechy od ucha do ucha. Bo taki właśnie był cel tego spotkania - uśmiech i świetna zabawa naszych dzieciaków. Niewiarygodne, jak wielki efekt daje prosta zabawa. Naprawdę nie trzeba wiele. Zabawa, którą nazywam "kto ma, kto lubi, niech pod chustą się zgubi" to najlepszy dowód na to, że nie trzeba zbyt wielu rekwizytów, żeby sprawić sobie tyle radości. My lataliśmy pod chustą w tę i z powrotem. Bawiliśmy się zwykłą białą fasolką i gazetami. 

Zobaczyłam moje dzieciaki w innym otoczeniu, w innych postawach co dało mi ogromną satysfakcję i z pewnością bedziemy uczestniczyć w kolejnych warsztatach, które odbędą się już we wrześniu. Warsztaty są dla wszystkich uczniów szkoły podstawowej nr 54 i ich rodziców. Koszt to 0 zł, a wartość bezcenna, ponieważ dają nam możliwość dowiedzenia się czegość więcej o wychowaniu dzieci, skorzystania z porad fachowców, bez konieczności opłacania psychologów. Jeżeli ktoś twierdzi, że nie ma czasu, bo praca, bo obiad trzeba ugotować, zakupy zrobić, to są to tanie wymówki, bowiem jak się okazuje mamy czas iść poszukać sobie nowych ciuchów do galerii, zrobić paznokcie, czy iść na solarium, pobiegać itp. Ja poszłam po silnej migrenie i dałam radę. Działam i realizuję swoje urlopowe założenia. Zostało mi jeszcze tylko 40 dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz