Moje Miśki,
Jeżeli zastanawiacie się co się stało, że taka przerwa i w ogolę to muszę się przyznać, że natchnienie i zapał do pisania opuszczał mnie powolutku, aż zniknął pozostawiająca za sobą niemiły posmak wymuszonego pisania, czego osobiście nie cierpię. A dziś, na pięć minut przed wakacyjnym wyjazdem postanowiłam pozostawić ślad nad ostatnimi wydarzeniami i wirującymi w głowie przemyśleniami.
Jak na wakacyjny klimat przystało jest dziesiąta wieczór i żadne z Was jeszcze nie śpi, ale klimat już się robi z typu nie chcę spać, ale jestem już nie do zniesienia. Ja, jak zawsze przed wyjazdem czuję się, jak jakiś wół pociągowy, krowa jakaś czy inny stwór przeorany przez pole kilka razu. Wyssanie energii, by ponownie ją naładować, a po powrocie znów odsączyć przez pranie całego wakacyjnego motłochu. Ale co tam. Wakacje są super i już czekam na kolejny powiew nadmorskiego wiatru, leżaczek, paszki odkrywamy i chłoniemy cały ten urlop, ściskając w ręku jakiś tani kryminał i doglądając Was, jak beztrosko korzystacie z pięknej pogody i okoliczności.
Na początku lipca spędziliśmy słoneczny tydzień w Sianożętach. Pewnie na stare lata ta miejscowość najbardziej utkwi Wam w pamięci ze względu na przyczepę. Tym razem szarpnęliśmy się na wakacje pełną gębą i zupełnie przypadkiem zatrzymaliśmy w uroczym miejscu o nazwie Pod różą wiatrów. Dwupokojowy domek, z kameralnym gankiem, placem zabaw, świetlicą i biblioteką, w której codziennie wypożyczaliście jakieś bajki :-). To były wakacje, chyba nam wszystkim udało się odpocząć i świetnie się bawić. Ja osobiście najbardziej lubię wspólne zachody słońca. My zapakowaliśmy koce, bluzy i nas wszystkich i od 20-tej czekaliśmy już, kiedy nastąpi ten wyczekiwany moment.
Następuje całkowity reseting zgromadzonego stresu. Wdech i wydech, spojrzenie na Was, jak gonicie piłkę i robicie fikołki, jak raczkujecie wesoło to dla mnie coś czego nie oddałabym za nic w świecie.
A jutro znów wyruszamy, co nas czeka zobaczymy :-) Będziemy na łączach
Mama



